"Ścigany" Katarzyna Michalak


Kochani! Przyszedł ten dzień, w którym miałyśmy żarliwą kłótnię o książkę. Chociaż w naszym przypadku kłótnia to za mocne słowo ;) lepiej użyć słowa - dyskusję. Zażartą ;) Na tapecie u nas pojawiła się książka "Ścigany" Katarzyny Michalak. Książka, która po opisie była bardzo w naszym guście i nie mogłyśmy się doczekać, kiedy w końcu będziemy mogły ją przeczytać. Teraz specjalnie dla Was wstawiamy też krótki opis od wydawcy. 
Jest zachwycający. A jakie były nasze odczucia? Zapraszamy na recenzję w duecie:


Danka i Hubert to dwoje życiowych straceńców. Byli przekonani, że nic dobrego ich nie czeka. Aż spotkali siebie. Danka pomogła mu, kiedy ranny i ścigany przez policję uciekał przez bieszczadzkie bezdroża. Uwierzyła w jego niewinność, choć był poszukiwany za zabójstwo. 
Był taki jak ona. W oczach miał gniew, w duszy mrok, a w sercu głęboką ranę po wielkiej miłości. I jeszcze większej krzywdzie.
Hubert sprowadził na nią same kłopoty. Aby go chronić musiała znosić poniżenie i oddać się innemu mężczyźnie. Ale oddała mu tylko ciało. Serce zamroziła już dawno. Nie miała nic do stracenia i na niczym ani na nikim jej nie zależało. Nie można jej było przekupić ani zastraszyć.
Tylko miłość była w stanie to zmienić. I namiętność, tak silna, że pali wszystko, co stanie jej na drodze.



JUSTYNA

Może zacznę od plusów :) Książka jeżeli chodzi o pomysł świetna. Ogromne brawa dla autorki za nieustające trzymanie czytelnika w napięciu. Dobre połączenie wartkiej akcji z powoli rodzącym się uczuciem. Poza tym książkę czyta się bardzo szybko… ale niestety to już koniec zachwytów.

Dla mnie ta książka to stylistyczna porażka. Nie potrafiłam się wbić w rytm zdań autorki. Niektóre były tak dziwnie rozbudowane, że na końcu już nie pamiętałam co było podmiotem… a co orzeczeniem. I te „dlań” „zeń” „nań” „li” … no ludzie?! Ja rozumiem, że w XVI wieku gdy powstało dzieło „Romea i Juli” takich zwrotów się używało, ale żyjemy we współczesnych czasach gdzie archaizmy pozostały tylko w gwarze ( a absolutnie nie mam nic do gwary). Zatem zapytam - po co w tej powieści występowały prawie na każdej stronie?! Nie można było użyć normalnych zwrotów? A i jeszcze odnaleziona między wersami perełka w zdaniu „tylko mi tu nie zemrzyj”, które wypowiedziała oczywiście żartobliwie Danka do Huberta ;) na całe szczęście bohaterka dbała by jej ścigany nie zszedł ;)

Nie podobało mi się również to, że główny bohater był bierny na to jak bardzo Danka się poświęciła by go ukryć. Dopuścił do sytuacji, która sprawiła że stracił w moich oczach WSZYSTKO. A człowiek, który skrzywdził Dankę, no idealny czarny charakter. Aż mi się nóż w kieszeni otwierał gdy o nim czytałam. Ja rozumiem, że Hubert nie był w dobrej kondycji ale to zakrawa na hipokryzje, bo na wstępie czytamy, że przecież należy do grupy, która takich ludzi ściga. Poza tym scena miłości… nie wybaczcie, mówiąc wprost chodzi o seks… Serio? Rodem z taniej klasy filmu B. Dużo niedociągnięć w tej historii. A zakończenie bardzo mnie rozczarowało. Szybkie i przewidywalne. Poza tym niektóre sytuacje w książce były trochę za bardzo naciągane.

Dobra tyle z krytyki ;) generalnie książka może się podobać. Ja się czepiam stylistyki, bo mnie po prostu kuła w oczy. I teraz narażę się tym wszystkim osobą, które są zachwycone. Ok, cieszę się, że książka Wam się podobała, natomiast mi po prostu czegoś zabrakło. Dodaję jedną gwiazdkę za okładkę i skrzydełka, bo są boskie. Projekt i wykonanie – mistrzostwo. Idealnie odzwierciedla treść.

6/10





KASIA


Padłam jak zobaczyłam okładkę, zakochałam się w opisie, żywiłam nadzieje, gdyż kiedyś, bardzo dawno temu zachwycił mnie Mistrz... oczekiwania miałam ogromne. Ścigany za mną "chodził" musiałam go przeczytać, musiałam go mieć. 

Jeżeli śledzicie nasz profil, a wierzę, że tak to wiecie, że nie zgadzamy się  jednomyślnie z Justyną względem tego tytułu. Ale nie jest też tak, że nie zgadzamy się we wszystkim. 
Już Wam piszę.



Generalnie książka zachwycała mnie przez swoja pierwszą polowe. Świetny pomysł, genialni bohaterowie, ogromny spisek, który autorka umiejętnie prowadzi i dosłownie nim żongluje. Zachwyciło mnie to. Upajałam się strzępkami informacji, próbowałam złożyć wszystko w całość, współczułam bohaterom i jednocześnie ich podziwiałam. Pierwsza połowa była strzałem w 10. Justyna w swojej opinii  odnosi się do staroświeckich wyrazów - nie zgadzam się. Całkowicie nie przeszkadzała mi stylistyka autorki. Słowa takie jak zemrzeć u Justyny powodowały palpitacje serca, mi pasowały i nie denerwowały mnie. Wniosek jest taki, że to Wy sami musicie ocenić, czy taka stylistyka wam pasuje czy nie. 
Dla mnie to nie zarzut.

Dodatkowo Danka. To naprawdę mocna i zaradna kobieta. Umie walczyć o siebie, umie zadbać o siebie. Jest wyszczekana, broni siebie i swojego zdania, a sytuacja ekstremalna która ją spotyka, w mojej ocenie nie robi na niej żadnego wrażenia. I w tamtym momencie, będąc w połowie nie przeszkadzało mi to. Myślałam, w końcu kobieta z charakterem. Zachwycałam się wszystkim i szczerze denerwowały mnie zarzuty Justyny, których ja nie wiedziałam. Dosłownie piałam z zachwytu... do czasu. Tą historię idealnie  określa znak /\. Co za szkoda. Gdy przyszło do rozwikłania tajemnicy - klapa, gdy przyszło do uniesień - klapa, gdy przyszło do wyjaśnień  - klapa.
Gdy oczekiwałam, że autorka będzie wyjaśniać, łączyć fakty, spinać całość spowodowała to, że zaczęłam wątpić w Huberta, w jego niewinność. Danka wydała mi się groteskowa i przerysowana, ich romans i scena erotyczna była mdła, nijaka i rozmamłana, a zakończenie to istny  dramat. Wiele autorów ma problem z za szybkimi zakończeniami, ale to co tu się dzieje to jakiś żart wręcz. Gdy ją skończyłam jedyna myśl jaka przychodziła mi do głowy to pytanie jak można było zmarnować tak genialny pomysł. Zabrakło wykończenia, finiszu. Moim zdaniem autorka nie udźwignęła tematu. Widać, że pierwszą cześć książki dopracowała, starała się, ale z kolei w drugiej wręcz biegła i zrobiła to po łepkach. Język tak jak już pisałam nie przeszkadzał mi, ale uważam też że był zbyt delikatny. Ta powieść ma określony klimat i ten klimat należało utrzymać. Powinno być mocno, mrocznie... czuje niedosyt. Nie spina mi się też podstawa tej książki - wątek wrobienia Huberta w morderstwo. Widzę tam niedociągnięcia i nie jestem do niego przekonana.  Danka jako Zosia samosia też przeciągnięta. Ona chciała się zabić, miała problemy, których nie udźwignęła w swym życiu i nagle co? Wstaje i walczy z całym światem dla obcego mężczyzny? Nie trzyma się to kupy niestety. Jestem rozdarta bo to nie jest zła książka, moim zdaniem brakuje jej spójności i pazura. Brakuje jej mroczności, zaciętości i zdecydowanie kończy się byle jak. Zakończenie zrobione  mówiąc brzydko na odwal i serce mi krwawi bo z 10 muszę przez to obniżyć na 7. 

7/10








 Za egzemplarze do recenzji dziękujemy Wydawnictwu 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy

Copyright © 2019 Recenzje w duecie