"Szeptucha" Katarzyna Berenika - Miszczuk
Gdy poznałam serię „Kwiat Paproci” wychodził akurat trzeci
tom powieści. Przyznaje się, że jak dowiedziałam się, że w przygotowaniu jest
również kolejna część, wstrzymałam się od czytania. Musiałam mieć wszystkie na
półce, żeby nie czuć rozczarowania… znacie ten ból gdy trzeba długo czekać na
kontynuację losów bohaterów? Chciałam tego uniknąć. Zatem gdy dopadłam ją w
swoje łapki nie potrafiłam się oderwać.
Dodam może, że jestem totalną fanką słowiańskich mitów, obrzędów i
ziołolecznictwa. Ale żeby Wam nie spamować każdej części przedstawię tylko mały
zarys i odczucia jakie towarzyszyły mi podczas czytania wszystkich tomów po
kolei, w małych oddzielnych recenzjach. Wiadomo, że możecie wszystkiego dowiedzieć się z opisów... ale ja nie chcę Wam psuć zabawy w odkrywaniu słowiańskiego świata mitów i podań, w którym uczestniczą bohaterowie.
A wszystko przez to, że Mieszko I
zdecydował się nie przyjąć chrztu…
Gosława Brzózka, zwana Gosią, po ukończeniu
medyny wybiera się do świętokrzyskiej wsi Bieliny na obowiązkową praktykę u
szeptuchy, wiejskiej znachorki. Problem polega na tym, że Gosia – kobieta
nowoczesna, przyzwyczajona do życia w wielkim mieście – nie cierpi wsi,
przyrody i panicznie boi się kleszczy. W dodatku nie wierzy w te wszystkie
słowiańskie zabobony. Bogowie nie istnieją, koniec, kropka!
Pobyt w Bielinach wywróci jednak do góry nogami
jej dotychczasowe życie. Na Gosię czeka bowiem miłość.
Wow! To była dokładnie taka lektura jakiej oczekiwałam. Zachłysnęłam
się słowiańskim życiem. Autorka stworzyła powieść, w której nasz piękny kraj, a raczej królestwo nadal rządzone jest przez przodków Mieszka… a życie i postęp toczy się
dalej. Już od pierwszych stron wpadłam w
surrealistyczną wizję naszego kraju, który jest pogańskim królestwem i nadal wierzy w bóstwa. Czy to trochę nie
brzmi dziwnie? Zabawne, ale to w końcu fikcja literacka.
Szeptucha to bardzo lekka, momentami zabawna i przede
wszystkim świetnie napisana opowieść ze słowiańskimi obrzędami na czele. Ma
swoje wartości historyczne i dzięki temu uwielbiam ją jeszcze bardziej. Tu muszę przyznać autorce świetną znajomość
mitologii słowiańskiej i postaci, które zamieszkają nasze ziemie w jej powieści. Są one mniej
lub bardziej przyjaźnie nastawione na ludzi, ale dzięki nim powieść staje się
jeszcze bardziej barwna.
Niesamowicie się wkręciłam w historię wszystkich podań i
opisów rytuałów jakie towarzyszyły bohaterom we wsi Bieliny w Górach
Świętokrzyskich. Swoją drogą świetne miejsce, bo podczas lektury robiłam sobie
od razu wycieczkę po mapie i oglądałam wszystkie miejsca, które były bardzo
obrazowo opisane. Tak, wszystkie są z mapy zdjęte i to daje powieści +100 do realności. Oprócz tego nie możemy narzekać na nudę, ponieważ autorka
stworzyła bardzo ciekawą historię, w którą zaplątane zostały niesamowicie
wykreowane charaktery.
Oprócz obrzędów słowiańskich, jesteśmy również świadkami
rodzącego się uczucia między uczennicą szeptuchy Gosią a młodym uczniem na
żercę Mieszkiem. Przy każdym spotkaniu pojawiają się miedzy nimi subtelne ale bardzo namacalne iskry. Problem jest taki, że chyba nie do końca jest im dane wspólne życie. Tajemnica,
którą nosi Mieszko, może bardzo pokrzyżować plany jakie ma względem niego
zadurzona po uszy Gosia. Poza tym odkąd Gosia pojawiła się we wsi Bieliny czyha na nią niebezpieczeństwo. Czy jest w stanie zaakceptować, to co zaczyna się wokół niej dziać i czy z pomocą Mieszka zdoła powstrzymać zło??
"Każdy ma w sobie pierwiastek zła. Ludzie bez skazy nie istnieją."
„Szeptucha” to fantastyczne wprowadzenie do słowiańskiego
świata fantasy. Zanurzamy się w nim jak w ciepłych rzekach… Spacerujemy po
ciemnych lasach świętokrzyskich, uczestniczymy we wszystkich obrzędach,
wdychamy zapach ziół i sporządzamy napary, ratujące od wszelkich bolączek.
Świetna pozycja! Polecam bardzo i już pędzę czytać kontynuację! :)
8/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz