TINKA o „Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta”. W. Bruce Cameron
Pewnie nikogo nie zdziwi, że sięgnęłam po tą książkę
z czystej miłości do czworonogów. Nie potrafiłam się oprzeć uroczej okładce i gdy
tylko dowiedziałam się o premierze tej książki, zapragnęłam ją przeczytać i
przekonać się czy skradnie moje serce…
Spójrzcie na opis:
Josh Michaels z oburzeniem odkrywa, że sąsiad
podrzucił mu pod drzwi ciężarną suczkę Lucy. Nie może jednak oprzeć się
uroczemu spojrzeniu brązowych ślepi i chociaż nigdy nie miał zwierzęcia
domowego, postanawia przygarnąć psiaka.
Kiedy na świat przychodzi pięć niesfornych szczeniaczków, Josh zgłasza się po pomoc do lokalnego schroniska. Tam poznaje uroczą i kochającą zwierzęta Kerri, która z zapałem uczy go, jak dbać o psią rodzinkę. Wspólnie przygotowują szczeniaki do adopcji w ramach świątecznego programu szukania nowych domów psiakom ze schroniska.
Wraz z upływem czasu Josh zaczyna darzyć dziewczynę coraz cieplejszym uczuciem. Im bardziej zakochuje się w Kerri, tym bardziej przywiązuje się do futrzaków, które wniosły w jego życie mnóstwo miłości. Kiedy zbliżają się święta i nieuchronny termin oddania szczeniaków, Josh zastanawia się, czy będzie w stanie bez nich żyć.
Kiedy na świat przychodzi pięć niesfornych szczeniaczków, Josh zgłasza się po pomoc do lokalnego schroniska. Tam poznaje uroczą i kochającą zwierzęta Kerri, która z zapałem uczy go, jak dbać o psią rodzinkę. Wspólnie przygotowują szczeniaki do adopcji w ramach świątecznego programu szukania nowych domów psiakom ze schroniska.
Wraz z upływem czasu Josh zaczyna darzyć dziewczynę coraz cieplejszym uczuciem. Im bardziej zakochuje się w Kerri, tym bardziej przywiązuje się do futrzaków, które wniosły w jego życie mnóstwo miłości. Kiedy zbliżają się święta i nieuchronny termin oddania szczeniaków, Josh zastanawia się, czy będzie w stanie bez nich żyć.
„Psiego
najlepszego” wciągnęło mnie w swój świat już w pierwszym rozdziale. Z każda
stroną coraz bardziej wpadałam w tą niesamowicie ciepłą i serdeczną historię.
Straciłam głowę dla suczki Lucy i wiedziałam, że to samo stanie się z naszym „zatwardziałym”
bohaterem - Joshem. Uważał, że posiadanie psa to ogromny ciężar, więc stronił
od takich obowiązków. Postawiony pod ścianą ze względu na podstęp sąsiada z
dnia na dzień mięknie w obliczu wyzwania, jakim staje się zaopiekowanie ciężarną
suczką. Oczywiście wszystko w cudowny sposób zaczyna się „komplikować”, gdy
Josh dodatkowo odkrywa tajemniczy karton na kipie swojego samochodu. Jego świat
odwraca się o 180 stopni i nagle staje się odpowiedzialny za psią rodzinę.
Książka
została napisana bardzo lekkim językiem, ale nie mylmy pojęcia z banalnym i
prostym. Autor między wierszami przedstawił nam wiele mądrości płynących z
posiadania psa. Przede wszystkim pokazał jak ogromny wpływ na nasze życie ma
bezinteresowna „psia miłość”. Jak bardzo jesteśmy w stanie zmienić swoje
przyzwyczajenia, gdy przygarniamy do swojego domu istotkę, dzięki której
odczuwamy jeszcze więcej radości i szczęścia. Uczucia te zazwyczaj są odwzajemnione
i często w chwilach smutku lub zwątpienia możemy szukać pocieszenia w równie smutnych oczach naszych pupili. Wielokrotnie samym spojrzeniem dają nam do zrozumienia, że pojmują
nasze myśli. Powieść rozczula i ciśnie łzy do oczu. Jeżeli uważamy, że nie
jesteśmy w stanie zmieścić więcej miłości… mylimy się :)
Ale
oczywiście historia nie skupia się tylko na życiu psiej rodziny. Poznajemy
bohaterów, których nie da się nie lubić. Nieświadomie uroczy, nieporadny i
rozbity po skończonym związku Josh, zaczyna się na nowo angażować w życie
uczuciowe. Nie jest to dla niego łatwe, ale z pomocą Kerri zaczyna zauważać
błędy, których powinien unikać, jeżeli planuje oddać swoje serce. Natomiast
Kerri, ciepła i serdeczna opiekunka schroniska wlewa w nasze serca dobro. Uczy
jak szlachetnie obdarzać zwierzęta miłością i pomagać w ich wychowaniu.
Książka
„Psiego najlepszego” to cudowna bajka na długie zimowe wieczory. Powieść jest urocza,
zabawna i wzruszająca. Otula nas swoja dobrą aurą, daje mnóstwo miłości i radości. Budzi uśmiech na twarzy i potwierdza
powiedzenie, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Polecam
miłośnikom zwierząt oraz wszystkim czytelnikom, którzy pragną jeszcze więcej
ciepła na sercu w mroźne wieczory.
7/10
Za
egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:
Takie książki są w życiu potrzebne:) Chętnie i ja ją przeczytam
OdpowiedzUsuńTak jak mówisz :) czasem potrzeba ciepłej historii, która otuli nas kokonem spokoju :) pozdrawiam!
UsuńCzeka na półce na przeczytanie, ale te świąteczne zostawiam sobie na grudzień, żeby bardziej wczuć się w klimat;)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.wordpress.com/