KASIK o "Terapia" Kathryn Perez
To książka, którą musiałam mieć i musiałam o niej napisać recenzję. Pisałam Wam już, że tą historię czytałam jakieś trzy lata temu i pamiętałam, że mnie zachwyciła. Jednak życie pokazało już nie raz, że to co kiedyś się czytało, nie zawsze zachwyca po ponownym przeczytaniu i czasem po prostu lepiej nie odnawiać historii, tylko zostawić ją na piedestale w swoich wspomnieniach.....
jak było z Terapią?
jak było z Terapią?
Zanim ją zaczęłam byłam pewna, że to będzie bułka z masłem - nie pamiętałam o czym była, ale byłam pewna, że jak przeczytam pierwszy rozdział wszystko wskoczy swoje miejsce niczym układanka, a ja przemknę przez nią niczym wiatr.... tak, tak dobrze się domyślacie - nic z tego powyżej nie miało miejsca.
Po pierwsze nic nie pamiętałam. Miałam totalną dziurę i w trakcie książki dzwoniłam do Tiny ( która też ją kiedyś czytała) i pytałam - pamiętasz to, pamiętasz tamto? Ona też nic nie pamiętała ☺
Byłam w szoku. Jak mogłam nie pamiętać książki, która kiedyś mnie zachwyciła?
Wstyd mi. Po jej skończeniu jestem rozdygotaną galaretą. Brak mi słów.... i całkowicie nie tego się spodziewałam...
Nie chce Wam streszczać w tej recenzji treści, chce się skupić na moich odczuciach i tego czego oczekiwała, a co dostałam.
Spodziewałam się młodzieżówki. Młodej dziewczyny dręczonej w szkole i jego - pięknego gwiazdora szkoły, który zakochuje się w niej. Spodziewałam się traumatycznych obrazów szkolnego dręczenia, psychicznego znęcania.
Już z samego opisu książki można wywnioskować, że główna bohaterka musi mieć traumatyczne przeżycia by zostać doprowadzoną do takiego stanu....
Już z samego opisu książki można wywnioskować, że główna bohaterka musi mieć traumatyczne przeżycia by zostać doprowadzoną do takiego stanu....
Oczekiwałam księcia na białym koniu, który wybawi ją oraz uleczy i razem odjadą
w stronę zachodzącego słońca.... no cóż, pewnie się domyślacie, że nic z tego? Autorka mogła skończyć ją w ten sposób, miała do tego możliwości, ale poszła zupełnie inną drogą nadając słowom cierpienie i realizm zupełnie nowego znaczenia.
w stronę zachodzącego słońca.... no cóż, pewnie się domyślacie, że nic z tego? Autorka mogła skończyć ją w ten sposób, miała do tego możliwości, ale poszła zupełnie inną drogą nadając słowom cierpienie i realizm zupełnie nowego znaczenia.
Podzieliła ona książkę na 2 części - gdy bohaterowie mają po naście lat i są w szkole oraz obecną. Różnica w czasie - 6 lat.
Kończąc pierwszą zostawia nas w takim osłupieniu, że ja osobiście nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Frustrowało mnie to, że nie pamiętam treśći, że nie wiem co dalej, że widząc jak poczynia sobie z moimi uczuciami autorka całkowicie nie mam pojęcia w którą stronę pójdzie i jak poprowadzi losy bohaterów. A uwierzcie mi to co spotka ich w pierwszej części jest druzgocące, bolesne, a ich przyszłość.... no cóż stoją nad przepaścią.
Jakoś otrząsnęłam się tych emocji, stwierdziłam, że dalej już będzie tylko lepiej... prawda?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Byłam w szoku, myślę, że każdy będzie bo to co jest tu opisane
i w jaki sposób po prostu zwala z nóg. Autorka dosłownie miażdży nas problemami bohaterów, wbija szpilkę po szpilce niczym w laleczkę voodoo, a ja jako czytelnik rozpadałam się na kawałki przy każdym rozdziale.... do tego jeszcze to złudzenie
- myślimy , że już, jest lepiej, już jet o , i nagle.... BUM. Nic tu nie jest pewne, nic tu nie jest stałe. Książka jest całkowicie nieprzewidywalna, mocna i mroczna. Jak już pisałam nie ma tu słodkiej bajki, nie znajdziecie tu niczego klasycznego. To Tir, który nas taranuje .
Każe nam po prostu się zamknąć i spojrzeć głębiej, doświadczyć czegoś więcej i skupić się na rzeczach ważniejszych. Zmusza nas do refleksji i po prostu mentalnie policzkuje czytelnika.
i w jaki sposób po prostu zwala z nóg. Autorka dosłownie miażdży nas problemami bohaterów, wbija szpilkę po szpilce niczym w laleczkę voodoo, a ja jako czytelnik rozpadałam się na kawałki przy każdym rozdziale.... do tego jeszcze to złudzenie
- myślimy , że już, jest lepiej, już jet o , i nagle.... BUM. Nic tu nie jest pewne, nic tu nie jest stałe. Książka jest całkowicie nieprzewidywalna, mocna i mroczna. Jak już pisałam nie ma tu słodkiej bajki, nie znajdziecie tu niczego klasycznego. To Tir, który nas taranuje .
Każe nam po prostu się zamknąć i spojrzeć głębiej, doświadczyć czegoś więcej i skupić się na rzeczach ważniejszych. Zmusza nas do refleksji i po prostu mentalnie policzkuje czytelnika.
Jestem złamana, jestem na kolanach, jestem wstrząśnięta. Tą książkę powinien przeczytać absolutnie KAŻDY i to bez względu na wiek. Ta historia ma w sobie tyle przesłania począwszy do znęcania się nad innymi, cierpieniem, cięciem się i umartwianiem, a na miłości i uleczaniu kończąc. Zawiera w sobie tyle mądrości i prawd życiowych, o których często zapominamy - uczy nas pokory
i szacunku nie tylko do siebie samych, ale przede wszystkim do innych. Ona pokazuje ile warte jest, życie i jak łatwo je zaprzepaścić, stracić....
i szacunku nie tylko do siebie samych, ale przede wszystkim do innych. Ona pokazuje ile warte jest, życie i jak łatwo je zaprzepaścić, stracić....
Czy zawsze rozumiałam bohaterkę - absolutnie nie.
Były momenty gdy chciałam ją zabić, chciałam roztrzaskać mój czytnik, chciałam spalić książkę.
Ta powieść wzbudziła we mnie tyle emocji, tyle skrajnych emocji.... by dopiero na końcu zrozumieć, by dopiero na końcu odnaleźć sens całości, by móc ją przytulic do serca, uronić łzę i powiedzieć autorce ciche DZIĘKUJĘ.....
Ta powieść wzbudziła we mnie tyle emocji, tyle skrajnych emocji.... by dopiero na końcu zrozumieć, by dopiero na końcu odnaleźć sens całości, by móc ją przytulic do serca, uronić łzę i powiedzieć autorce ciche DZIĘKUJĘ.....
POLECAM
11/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe
Ta książka to prawdziwy rollercoaster uczuć. Czułam złość, łzy, zmęczenie, radość, nadzieję, współczucie i milion innych uczuć. Autorka zabawiła się uczuciami czytelników w doskonały sposób. Ta książka bezapelacyjnie ląduje na liście "najlepszych książek". Co do bohaterki - ja również się nie zawsze zgadzałam, ale w sumie rozumiałam ją w jakiejś części. Byłam w stanie usprawiedliwić niektóre decyzje. Nie mogę się doczekać, aż wydawnictwo się rozkręci. A z tego co już ujawnili - książki można brać w ciemno, większość z nich czytałam i uwielbiam <3 To wspaniałe uczucie wiedzieć, że pojawią się u nas książki na które tyle czasu się czekało :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Teraz czekam na Present perfekt. Znam tą książkę i podchodzę do niej bardzo, bardzo osobiście... Ale to już inna recenzja 😃
UsuńWow! To duży plus, że po tylu latach nadal ta książka zrobiła na Tobie takie wrażenie;) Oczywiście muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńMusisz i nie pożałujesz 😄😘
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, niezwykle emocjonalna, teraz jeszcze bardziej chce mi się przeczytać "Terapię":)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.wordpress.com/
Bardzo ciekawie przygotowana recenzja :) Miło się ją czyta. Co do samej książki, nie miałam okazji jej "przeżyć", ale teraz z pewnością trafi na moją listę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń