"Fallen Crest. Akademia" Tijan
Sięgając po „Akademię..” Tijan przyznaje bez bicia, w ogóle nie znałam
autorki. W takich chwilach oczywiście ratuje mnie LubimyCzytać.pl więc czym
prędzej wpisałam w okienku jej mało mi znane nazwisko, by czegokolwiek się o
niej dowiedzieć. No cóż o autorce brak informacji… ale pomyślałam, że skoro
wydała już tak wiele powieści, a ich oceny wahają się dość wysoko, to
zaryzykuję i ją przeczytam. Byłam pewna, że te wszystkie wysokie oceny o czymś
świadczą. Co dostałam? Spójrzcie na opis :
Po rozwodzie rodziców Sam
wprowadza się z mamą do domu jej nowego partnera. Wówczas do życia dziewczyny
wkraczają synowie bogatego biznesmena. Logan i Mason Kade to przystojni młodzi
mężczyźni, o których marzy każda dziewczyna z Fallen Crest. Samantha nie ma
zamiaru być jedną z nich. Chociaż chodzą do innych szkół, dziewczyna
codziennie spotyka braci w domu. Mimo że traktują ją z lekceważeniem, samotna
Sam zdaje się tym nie przejmować. Nie dba o opinię braci Kade ani o rozwód
rodziców.
Ale może to dobrze. Może lepiej nic nie czuć.
Przyznaję liczyłam na mocne
New Adult, wiecie, takie z silnymi osobowościami, które mimo przeciwności losu
podnoszą się i walczą o swoje… a dostałam?? Wow… nie wiem od czego zacząć… może
od tego, że bardzo naciąganą i słabą historię, która nie dosyć, że mnie rozczarowała
to nie wniosła w moje życie dosłownie nic. ZERO EMOCJI… przez pierwszych 200
stron myślałam, że dam jej szansę i może się rozkręci. Nie! Kolejne 200… Nadal
nic… po prostu nie wierzę, że dałam się tak nabrać.
Cała historia toczy się wokół
grupy pseudo „przyjaciół” z dwóch szkół średnich znajdujących się w mieście Fallen
Crest. Uczniowie oczywiście rywalizują ze sobą na każdym kroku od sportu po imprezy.
Miałam wrażenie, że cała książka opiera się na niedojrzałych i wymuszonych
sytuacjach, które na celu miały wywoływać dramat i plotki. Przepraszam ale tak
już mnie zaczynały śmieszyć ich chore akcje, że książkę musiałam odkładać,
bo nie wierzyłam w głupotę tych dzieciaków. Dramat goni dramat, dialogi są
płytsze niż kałuże na ulicy po letnim deszczyku… a bohaterowie bezbarwni i infantylni. Nie wierze, że przez prawie 500 stron jedyne czego się
dowiedziałam to jak z „igły zrobić widły”.
Główna bohaterka Samantha irytowała mnie swoją apatią do każdego i wszystkiego. Zastanawiało mnie
tylko czy szkolne życie właśnie w ten sposób teraz wygląda? Bo u niej to
wyglądało mniej więcej tak: zajęcia do 15, po szkole 2-3 godziny biegała, bo
wiecznie gdzieś uciekała, wieczorem impreza i rano na kacu powrót do szkoły.
Serio? A gdzie jakaś nauka, normalne spotkania z przyjaciółmi, kolacje z
rodziną? Miałam ochotę potrząsnąć bohaterką i powiedzieć „kobieto, marnujesz sobie życie!” ale nie… przepraszam, nie kobieto, powinnam
powiedzieć dziewczyno, bo w książce mamy do czynienia z niepełnoletnimi nastolatkami.
Dobra może przesadzam? Może jednak nie.
Wyrażam swoją opinię jako kobieta, która nie lubi „gimbazowych” dramatów i
myślę, że książka powinna nosić w sobie ostrzeżenie „dla czytelników do 20 roku
życia”… może wtedy moglibyśmy odróżnić dojrzałą literaturę New Adult z wątpliwej
jakości powieścią dla młodzieży napisaną przez nieznaną autorkę.
To tyle… a podsumowując:
książka jest nijaka i słaba. Daje jej 3 gwiazdki. Pierwsza dla NN autorki, którą jednak cenią czytelnicy... druga za dobry pomysł na książkę (niestety płytkie osobowości zabrały resztę
gwiazdek) i trzecia dla Wydawnictwa za ogromną odwagę wydania tej serii…
3/10
Krytyczna ocena. Dobrze, że przeczytałam, bo okładka by mnie kupiła... Piękne zdjęcie Kasiu! a poza tym recenzja trzyma poziom, szkoda, że książka nie...
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę. Napisałam taki długi komentarz i się skasował, bo mi internet uciekł :( W każdym razie szkoda, że cię książka rozczarowała. Ja na nią tyle czekałam, szczególnie że ma tyle tomów i wysokie oceny. Przeczytam na pewno, żeby się przekonać, ale dopiero za jakiś czas jak cały "szum" opadnie, i będę mogła od razu sięgnąć po kontynuację (jakby co) :D
OdpowiedzUsuńMi się podobała. Przymknęłam oko na niedociągnięcia i jak zwykle kibicowałam facetowi którego nie wybrała ☺
OdpowiedzUsuńChyba muszę sam sprawdzić czy faktycznie taka słabiutka.
OdpowiedzUsuńUważam, że nawet te trzy gwiazdki na 10 to stanowczo za dużo. Okropna męczyłam ją i męczyłam do końca miałam nadzieje że się rozkręci. No cóż mogłam poczekać, aż wy się wymęczycie ale chyba jednak lubię ryzyko :)
OdpowiedzUsuńJa miałam dobre i duże chęci na przeczytanie Akademii, fajna okładka i promocja książki zachęcały do sięgnięcia po nią. Autorki nie znałam wcześniej. Zagłębiając się w recenzje Akademia miała coraz słabsze oceny, ale cóż zawsze warto przekonać się samemu... Jednak w moje ręce przed Akademią trafił Anti-stepbrother. Antybrat tej samej autorki i ciężko było mi dobrnąć do końca z przeczytaniem tej książki, a ponad 400 stron robi swoje. I po tej książce nie zdecydowałam się na przeczytanie Akademii... może kiedyś, ale aktualnie za duża kolejka lepszych książek do czytania.
OdpowiedzUsuń