TINKA o „Lab girl. Opowieść o kobiecie naukowcu, drzewach i miłości.” Hope Jahren
Na wstępie powiem Wam, że to mój
debiut jeżeli chodzi o kategorię do której należy książka – pamiętnik naukowy.
Nigdy nie zwracałam nawet uwagi na takie pozycje… natomiast opis książki
obudził we mnie ogromną ciekawość. Uwielbiam naturę, więc z przyjemnością
dałam się porwać lekturze:
Dziś Hope prowadzi
trzy laboratoria i zajmuje miejsce wśród najwybitniejszych naukowców. W swojej
książce opowiada o pielęgnowaniu pasji, wzlotach i upadkach, ogromnej
determinacji, a także ludzkiej przyjaźni i miłości. To również historia jej
bratniej duszy – Billa, genialnego odkrywcy, z którym przebyła długą drogę od
niebiańskiego Bieguna Północnego, przez Stany Zjednoczone aż do rajskich
Hawajów.
Jej wnikliwe
spostrzeżenia na temat świata roślin wprowadzają czytelnika w magiczny świat
majestatycznej przyrody, jednocześnie odnosząc się do zachowań i relacji
międzyludzkich.
Gdy tylko skończyłam
czytać ta książkę pomyślałam o tym, że ta kobieta jest FANTASTYCZNA! No dobrze,
nie zrozumcie mnie źle, ale ona po prostu jest niesamowitą wojowniczką! Wszystko
co przedstawiła w tej książce przemówiło do mnie. Czułam jej autentyczność,
szczerość przekazu i przede wszystkim niesamowitą pasję. Nie wiem jakich
jeszcze użyć słów, ponieważ nie mam porównania z podobną literaturą, ale to
naprawdę nieważne. Mogę wam powiedzieć, że to wybitna pozycja, która nie dosyć,
że nas edukuje to jeszcze fascynuje.
Naszą główną bohaterkę Hope poznajemy w
młodym wieku. Od początku przejawiała ogromną fascynację pracą swojego ojca,
który oprócz tego, że uczył podstaw fizyki to posiadał również laboratorium.
Skandynawskie wychowanie i dystans jaki utrzymywali członkowie rodziny Hope,
sprawił, że dorastała w dość „surowych” i ubogich w emocje warunkach. Z domu
wyniosła miłość do książek i roślin. Całe dzieciństwo, relacje z braćmi i rodzicami
oraz szkoła ukształtowały w niej twardy i zdeterminowany charakter. Wiedziała,
że gdy postawi sobie cel – osiągnie sukces. Wczytując się w opowieść o jej
życiu, widzimy, że ciężko pracowała w wielu miejscach by dorobić do stypendium.
Ale w całej książce nie przeczytamy nawet jednego wersu o tym, że nauka była
dla niej trudna. Ona po prostu skupiała się na pracy, nauka przychodziła sama.
To była ta część, z której rzeczywiście czerpała ogromną przyjemność.
W lecie 1994 roku
pracując w terenie jako asystentka Hope poznaje zdolnego i kontrowersyjnego
Billa. Marzenia o stworzeniu własnego laboratorium właśnie zaczęły się
urzeczywistniać. To przełomowy moment w jej życiu. Tak samo jak początek jej
kariery, który niefortunnie usiany był porażkami. Poprzeczka, która została
postawiona na jej drodze, nie była związana tylko z tym, że co rusz musiała
zabiegać o finanse by utrzymać laboratorium i pracownika, ale niestety również
ze względu na płeć. Tak. Bycie kobietą naukowcem nie było dla niej lekkie.
Musiała przebyć tysiące kilometrów i wystąpić na dziesiątkach konferencji, by
jej wysiłki zostały w minimalnym stopniu doceniane. Jej normalnym trybem życia
była ciągła praca w laboratorium i w terenie. Niestety rzucało to cień na jej
zdrowie nie tylko fizyczne. Dni płynnie przechodziły w noce, a te zazwyczaj
nieprzespane powodowały, że jej umysł zaczął odpływać w stronę dziwnych lęków.
Tygodnie zamieniały się w miesiące, a te w lata. Depresja wywołana brakiem
znaczących odkryć, obudziła manię, którą trzeba było leczyć. Ale to w ogóle nie
zatrzymywało Hope. Nadal kontynuowała pracę, która była całym jej życiem.
Laboratorium było jej domem, a badania nad roślinkami prawdziwym szczęściem.
Życie naszej
bohaterki w dużym stopniu zmieniło macierzyństwo. Miłość,
której nie uraczyła w dzieciństwie, a której miała ogromne pokłady przelała na
męża i dziecko. Myślę, że zmiana perspektywy i priorytetów w życiu dobrze jej
zrobiła. Więcej czasu poświęcała ognisku domowemu. Pogodziła prace w
laboratorium z wychowywaniem synka.
„Lab girl” to
pamiętnik ale również swojego rodzaju podręcznik z wiedzy o roślinach. Hope w
bardzo przyjemny, przejrzysty i niewymuszony sposób wciąga nas w swój świat,
przepełniony pasją do nauk przyrodniczych. Sposób w jaki opisuje zachowania
nasionek, sadzonek bądź drzew sprawia, że w zupełnie innym świetle patrzymy na
otaczający nas świat. Dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy, na które
wcześniej nie zwracaliśmy uwagi. Dodam, że wszystko to opowiedziane jest z
miłością i prawdziwym entuzjazmem. Dzięki temu my czytelnicy jesteśmy w stanie
wyczuć to wszystko czytając jej historię.
"Lab girl"
to niesamowita podróż w bezkresną zieleń, która otacza nas na każdym kroku.
Wszystko wokół jest żywe i tak jak my pragnie przetrwać i żyć. Zapraszam Was w
tą podróż. Poznacie świat roślin z drugiej strony. Oczami kobiety, która
poświęciła im swoje życie.
Za egzemplarz do recenzji
dziękuję Wydawnictwu
9/10
Rzeczywiście fantastyczna książka cieszę się że miałam okazję się z nią zapoznać. Również polecam.
OdpowiedzUsuń