TINKA o "Bez uczuć" Mia Sheridan
Zaraz, gdy pojawiła się wzmianka
o kolejnej książce Mii Sheridan nie będę Was oszukiwać, ale postanowiłam w
ciemno zamówić ją przed premierą. Wiedziałam, że będę z niecierpliwością
krążyła wokół g-maila, który w końcu łaskawie poinformuje mnie o wysyłce…. W
końcu nadszedł ten moment! Zapowiedź od wydawnictwa – jest! Spójrzcie na opis…
ma wszystko, na co fan powieści tej autorki powinien czekać:
Nieszczęśliwa
miłość do Lydii odebrała Broganowi wszystko. Ciężko zraniony staje się
wyrachowany i skupia się na swoim biznesie i na zemście. Bo miłość wcale nie
jest cierpliwa ani łaskawa.
Życie Lydii wyglądało kiedyś zupełnie inaczej –
była bogata, bezpieczna i kochana. Teraz fortuna się od niej odwróciła.
Rodzinna firma znalazła się na skraju bankructwa, lecz Lydia zrobi wszytko, by
ją uratować. Gdy na jaw stopniowo wychodzą tajemnice jej bliskich, dziewczyna
odkrywa, że niebezpieczeństwo może grozić także jej. Nie przypuszcza jednak, że
największy cios padnie z najmniej spodziewanej strony...
Czy w sercach Lydii i Brogana na nowo zakwitnie
miłość, chociaż wybrali życie bez uczuć?
Na wstępie wspomnę, że cała seria
to zupełnie odrębne i niepołączone ze sobą powieści. Autorka za każdym razem
wydając swoja powieść ma zupełnie inna historię do opowiedzenia swoim
czytelnikom.
Już na początku książki zostajemy
wciągnięci w historię, można by rzec, że społecznego mezaliansu – chodź nie dosłownie.
W pewnym sensie. Młody Brogan Ramsey – biedny ogrodnik pracujący na dworze rodziny
Edwarda de Hillivanda, stara się
utrzymać siostrę i ojca. Jest dumny i ciężko pracuje, by utrzymać w tajemnicy
problemy rodzinne. Wie, że nie zasługuje
na uwagę pięknej i inteligentnej panienki, która jest córką właściciela
posesji. Natomiast Lydia, bogata i
rozpieszczona uwielbia bawić się uczuciami. Ona również nie pozostaje obojętna
na wygląd i umiejętności młodego chłopaka. Na każdym kroku próbuje z nim
flirtować. Wie, że nie powinna, a jednak zabiega o jego uwagę. Już wtedy, rodzi
się między nimi ogromna fascynacja. Niestety pojawia się osoba, która za wszelką cenę to
szybko i definitywnie zakończy. A gdy w to wszystko wplątana zostaje intryga, to zdarzenia, które nastąpią później,
napiętnują bohaterów na długie lata.
Zacznę od tego, że bardzo mi się
podobała ta część. Uważam, że książka nie jest najlepszą pozycją Pani Mii. Bo porównując
ją do poprzednich części, wypada słabiej… ale to nadaj ona i nadal potrafi
obudzić w czytelniku głębokie emocje.
„Bez uczuć” to historia o
perfidnie zaplanowanej zemście.
O upokorzeniu.
O walce z przebaczeniem… i odkupieniu.
O upokorzeniu.
O walce z przebaczeniem… i odkupieniu.
Brogan Ramsey dla nas pozostaje bardzo długo tajemnicą. Skrywa wszystkie demony bardzo głęboko zakopane w swojej duszy. Czuje wstyd. Każda zła decyzja, którą podjął pogłębiała jego rozpacz i nienawiść do samego siebie. Rodzi się w nim
człowiek, który za wszelką cenę pragnie zemsty. Uknuł plan, który miał uderzyć
w najbardziej znienawidzoną osobę. Tą którą upokorzyła go i zostawiła bez nadziei. Ale wtedy na jego drodze staje Lydia. A widok
jej, po tylu latach życia w żalu burzy powoli mury, które wnosił latami. Musi przemyśleć wszystko raz
jeszcze. Nie jest w stanie dopuścić myśli, że mógłby to wszystko stracić.
Lydia de Hillivand. Musze przyznać, że autorka
bardzo umiejętnie przedstawiła obraz przemiany jaką przeszła bohaterka. Ze
słodkiej nastolatki, która nie miała żadnych obowiązków - do kobiety, która
wszelkimi sposobami próbowała utrzymać się przy dawnym statusie społecznym.
Podobała mi się jej zdeterminowana postawa. Hardy duch i zaciętość mimo upokorzenia.
Potrafiła zdrowo ocenić swoją sytuację, nie grała – przy czym zachowywała
pokłady swojej dobroci i empatii. Niestety mimo rozsądku nie domyśliła się, że
grozi jej wielkie niebezpieczeństwo.
Tajemnice zawsze tworzą niedopowiedzenia.
A one zawsze rodzą konflikty, które często kończą się bez wyjaśnienia. Tak samo stało się w
przypadku bohaterów.
Dalsze losy bohaterów pokazują jak Brogan próbuje złamać piękną Lydię, ale mięknie w jej ciepłych słowach... i spojrzeniach, które skrywają dawną miłość. Żal, który w sobie ukrywał łamie nam serce, a
emocje które towarzyszą jego opowieści o przeszłości smucą i dają do myślenia. Nie
potrafiłam się oderwać od książki, tak bardzo chciałam, by mógł odzyskać ten
kawałek serca, który stracił wiele lat temu. Dobro i chęć pomocy jaka się w nim znajduje, istniała od zawsze. Była głęboko zakorzeniona i rosła wraz z nim. Mimo tego, że często upadał i wplątał się w dziwne układy... pozostał szlachetnym człowiekiem.
Lydia, mimo żalu i smutku jaki w sobie ukrywała, ma w sobie światło, za którym tak bardzo tęsknił Brogan. Jest dla niego nadzieją na odkupienie. Potrzebuje jej miłości, bliskości i utwierdzenia w przekonaniu, że mimo demonów tuż za rogiem może się jeszcze udać... niestety los bywa przewrotny.
Historia Lydii i Brogana w piękny
sposób pokazuje jaką siłą jest przebaczenie. Wraz z nim odkupienie i szczęście,
które mimo przeciwności losu możemy odnaleźć, jeżeli tylko wybaczymy. Sobie. Innym. Bliższym i dalszym.
Nie jestem w stanie zgodzić się z niektórymi niskimi ocenami powieści, na które trafiłam w sieci. W książce "Bez uczuć" autorka przedstawia nam bardzo dojrzałych bohaterów, których historia sprawia nam ból, smutek i żal na los jaki został im zgotowany. Ma również momenty, które nas bawią i rozczulają. Książka posiadaja swoją głębię, którą jesteśmy w stanie poczuć. Nie twierdzę, że powala... ale utrzymuje bardzo dobry poziom i niejeden z nas może odnajdzie w tej historii małą cząstkę siebie. Niesprawiedliwym było by ocenienie autorki poniżej pewnych kryteriów, bo zawsze stawia sobie wysoko poprzeczkę. Dlatego uważam, że jest to powieść do kolekcji, którą każdy fan Mii powinien mieć na półce. Polecam i życzę naprawdę miłej lektury!
Nie jestem w stanie zgodzić się z niektórymi niskimi ocenami powieści, na które trafiłam w sieci. W książce "Bez uczuć" autorka przedstawia nam bardzo dojrzałych bohaterów, których historia sprawia nam ból, smutek i żal na los jaki został im zgotowany. Ma również momenty, które nas bawią i rozczulają. Książka posiadaja swoją głębię, którą jesteśmy w stanie poczuć. Nie twierdzę, że powala... ale utrzymuje bardzo dobry poziom i niejeden z nas może odnajdzie w tej historii małą cząstkę siebie. Niesprawiedliwym było by ocenienie autorki poniżej pewnych kryteriów, bo zawsze stawia sobie wysoko poprzeczkę. Dlatego uważam, że jest to powieść do kolekcji, którą każdy fan Mii powinien mieć na półce. Polecam i życzę naprawdę miłej lektury!
7/10
Ciekawa jestem, która książka Mii jest Twoim faworytem...?
OdpowiedzUsuńDo swoich ulubionych zaliczam trzy : "Bez słów" króluje - to od niej zaczęła się moja przygoda... następnie "Bez szans" i "Calder. Narodziny odwagi"... wszystkie skradły mi kawałek serca.
OdpowiedzUsuń:)
Jak dla mnie to najsłabsza część tej autorki, miała o wiele lepsze książki i czytając ją zastanawiałam się czy to na pewno Mia Sheridian. Oczywiście uwielbiam tą autorkę, ale ta książka to nie jest strzał w dziesiątkę. :P
OdpowiedzUsuń