TINKA o „Tysiąc pocałunków” Tillie Cole
Nie będę Was oszukiwać, że
bardzo zaintrygował mnie opis tej książki:
Wyobraź sobie, że otrzymujesz tysiąc małych karteczek i masz
wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia…
Musiałam ją
przeczytać. Już nawet nie ze względu na to, że uwielbiam Young Adult… ale na
opisaną historie, która wołała bym ją
poznała i przeżyła.
Nie wiem od
czego zacząć. Przytłoczyło mnie tyle emocji i mam tak ściśnięte gardło, że
musiałam ochłonąć przez noc by powiedzieć Wam, że ta książka jest po prostu
CUDOWNA, PRZEPIĘKNA, WYBITNA! Smutna i pełna życia za razem.
Bohaterowie
poznają się w bardzo młodym wieku, już od tego momentu czujemy, że to będzie
naprawdę wspaniała przygoda. „Poppy i Rune, przyjaciele po wsze
czasy”. Od tej chwili są nierozłączni.
Historia wspaniała
od początku do końca. Mimo nastoletniego wieku bohaterów i mimo przeciwności
losu, miłość tej dwójki jest bardzo głęboka i dojrzała. Nie jestem nawet w
stanie sobie wyobrazić ogromu uczuć jakie do siebie żywią. Dlatego uwierzcie
mi, ta lektura powali was na kolana. Podniesiecie się i będziecie myśleli, że
już jest ok., a ta historia ponownie was zmiażdży intensywnymi emocjami…
przygotujcie się również na to, że jest bardzo wzruszająca (dla tych, którzy
czasem wchodzą całym sercem w historię proponuję zaopatrzyć się pudełko z chusteczkami;))
„Moje pocałunki należą wyłącznie
do ciebie. Nikt z wyjątkiem ciebie nigdy nie zdobędzie tych ust.”
Niesamowita
bliskość Poppy i Runa, sprawia, że zaczynasz się zastanawiać, czy miłość może
być tak niezwyciężona? Uwielbiałam, gdy Rune zwracał się pieszczotliwie do
swojej ukochanej „Poppymin”. To było tak osobiste i przejmujące za każdym
razem, że łzy same pojawiały się znikąd. Muszę też wspomnieć o wiśniowym sadzie, sami zrozumiecie czemu, gdy do tego dojdziecie. To jest tak piękne i
osobliwe miejsce, że wyobraźnia wręcz eksploduje feerią barw i zapachów. To,
tak jakbyśmy tam naprawdę byli i uczestniczyli w tych wydarzeniach. Jakbyśmy
czuli ten wiatr i nieuchronnie spadające płatki kwiatów… Autorka fantastycznie
oddała moment tej chwili.
„Może jesteśmy
jak ten wiśniowy kwiat, Rune. Jak spadająca gwiazda. Może kochaliśmy za mocno,
zbyt wcześnie. Może płonęliśmy tak jasno, że musimy zniknąć… Nasza miłość,
która przyszła, by dać nam lekcje. By pokazać, jak naprawdę jesteśmy zdolni
kochać.”
...ale
nie będę się rozwodzić nad treścią, ponieważ każdy oceni ją wedle własnej skali
wrażliwości. Mnie do głębi poruszyła i niejednokrotnie dławiła poprzez
wstrzymywane łzy. Mimo emocji, które mogą się kojarzyć negatywnie, książka jest
jak najbardziej pozytywna, ma swoje „drugie dno”, przesłanie, które was wzruszy
i sprawi, że nie zapomnicie o słowach, które przeczytaliście w tej książce.
Dobrze jest mieć takiego przyjaciela przy sobie.
„W najtrudniejszych chwilach, gdy nie mogłam
iść… niosłeś mnie.”
Książka o
przyjaźni oraz głębokiej i nieśmiertelnej miłości. Gdy wejdziesz w jej świat,
ona odciśnie się w Twoim sercu na długo. Gdy ją skończysz, będziesz potrzebować
chwili żeby sobie wszystko poukładać i odetchnąć. Pozycja, którą bardzo polecam
i układam na półce „ulubione”.
10/10
Już od dawna się przyglądam tej książce, ale szczerze, to boję się po nią sięgnąć. Wiem, że jest smutna, a ja boje sie smutnych historii, bo one we mnie zostają i później mam problem żeby się pozbierać... :)
OdpowiedzUsuńTa historia zapada w pamięć i rozbija serce... ale koniec końców ma happy end :) nie dziwię Ci się... bo też się bałam takich pozycji. Natomiast te kilka perełek, do której również ta książka się zalicza, muszą złamać Ci serce byś je doceniła... jak miłość która odchodzi...i doceniasz ją po czasie....
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Zamówiłam w ciemno dla przyjaciółki na prezent. Ja się obawiam, że dla mnie będzie zbyt ckliwa...
OdpowiedzUsuńPiękny prezent! :)
Usuń... nie myląc ckliwości z niedojrzałym i mdłym zachowaniem powiedziałabym, że książka jest subtelna i uczuciowa... co nie zmienia faktu, że wiele w niej momentów wzruszenia :) Obawa potwierdzona ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Hmm, ogólnie fabuła cała dobra, wzruszyć się też wzruszyłam, ale mnie ksiązka aż tak nie zachwyciła. Oczekiwania miałam dużo i niestety trochę się rozczarowałam. :/
OdpowiedzUsuńJak wspomniałam w recenzji, nie rozwodzę się nad treścią, bo każdy ma swój próg wrażliwości. Natomiast prawo do wypowiedzi na ten temat szanuje, więc dziekuję za opinię :)
OdpowiedzUsuńCzasem historie, które przeczytamy, w jakiś sposób potrafią nas obezwładnić... lub wpleść się w nasze życie... stąd emocje, które przeżywamy wraz z książką...
Ah i oby rozczarowań było jak najmniej. Pozdrawiam serdecznie :)
Ja niestety tej książki nie mogę zmęczyć. Czytam i czytam i jestem już tak wynudzona, że nie mogę się doczekać końca. Niestety przez te 70%, które mam już za sobą nie było nic niezwykle przejmującego. Osobiście mam wrażenie, że bohaterzy na przemian gadają o śmierci, płaczą i rozpływają się nad sobą. Nic więcej w niej nie znalazłam. Oczywiście chce doczytać do końca (może coś mnie zaskoczy), ale na chwilę obecną jestem bardzo zawiedziona.
OdpowiedzUsuńW każdym razie to uwielbiam w książkach - każdy ma swoją opinię i każdy odbiera je inaczej:).
Pozdrawiam :)