Przedpremierowo "Carpe diem" Diane Rose
O tej pozycji wiedziałam dobre pół roku przed jej wydaniem. Diana pochwaliła się wiadomością,
że wydaje powieść, a ja była w szoku.... jak to - bloger wydaje książkę?? Do tej pory znałam ją jako
" koleżankę po fachu", a tu nagle zostałam poproszona o przeczytanie jej powieści i teraz stoję
po przeciwnej stronie :)
Byłam lekko zaskoczona tematyką , gdyż wiem, że Diana kocha kryminały i thrillery a tu - New Adult
z chorobą w tle..... czyli coś co kocham miłością wieczną- emocje, emocje i jeszcze raz emocje.....
O czym jest "Carpe Diem"
Autorka w nasze ręce oddaje Rosaline - młodą pełną życia dziewczyną- na pierwszy rzut oka szczęśliwą. Przy dalszym poznaniu dowiadujemy się , że cierpi na nieuleczalną chorobę serca. Jedyną szansą na jej przeżycie jest przeszczep, ale że mieszka w Polsce doskonale zdaje sobie sprawę z faktu jak kuleje tu transplantologia. Odlicza dni do swojej śmierci. Poznajemy ją w momencie gdy jej licznik pokazuje 600 dni.... Wydaje się być pogodzona z losem. Codziennie żyje chwilą, łapie je, cieszy się ulotnymi momentami życia . Hołduje zasadzie "Carpe diem". Jednak wszytko jest do czasu.
Rose poznaje Daniela. Przypadkiem. Jak to los lubi robić - w najmniej oczekiwanym momencie stawia na swojej drodze dwie pasujące do siebie dusze. Dwie połówki jabłka, które.... nie mają czasu.
Początkowo Rose chce niezobowiązującego flirtu - ma to być kolejne do przeżycia doświadczenie - tak ważne dla młodej dziewczyny, która nie zaznała jeszcze zainteresowania mężczyzny... ale te dusze się znają, kochają i pragną. Czy Daniel pozna prawdę? Czy ich związek ma szansę? Ile potrwa? Czy Rose przeżyje? Zapraszam do lektury.
Kochani jestem świeżo po jej skończeniu i już wiem, że nie zapomnę o niej nigdy.Autorka idealnie trafiła w mój gust. Ta powieść wzbudza ogromne emocje i moje romantyczne serce było w siódmym niebie.
Miłość pokazana w tej powieści jest szybka. Rose i Daniel są sobie przeznaczeni. To miłość od pierwszego wejrzenia, naturalna - taka która dosłownie sama się dzieje. Mimo tego pośpiechu Diana przedstawiła ją tak, że jej uwierzyłam. Przeżywałam ją i drżałam o koniec tej historii....
Książka mnie zachwyciła nie tylko ze względu na miłosne uniesienia.
Gdy tak ją analizuję widzę większy plan autorki. Nie chciała by książka była "tylko" romansem.
Ta powieść ma ogromne i przytłaczające przesłania.
Po pierwsze - osoby chore. Cierpiący, którzy borykają się z wizją swojej śmierci. Chciała zwrócić ich uwagę, chciała ich ukoić, pocieszyć, dać nadzieję. Ale i my ludzie obok - zdrowi - zatrzymajmy się, popatrzmy kto jest dokoła, przestańmy widzieć czubek własnego nosa, przestańmy biec..... nic nie trwa wiecznie.
Kolejnym przesłaniem jest transplantologia.... och kuleje, kuleje... tu znów autorka mną wstrząsnęła. Jak niewiele potrzeba byśmy mogli uratować komuś życie, a jak mocno prawo ogranicza lekarzy... a wystarczy zwykła karteczka w portfelu.... Ludzie umierają, często przez niedokończone sprawy innych.
Składając te wszystkie rzeczy w jedną książkę Diane Rose oddaje cztalnikom powieść, która wstrząsa, zmusza do zastanowienia się. Zwraca uwagę na problemy, które są obok nas, które być może nas nie dotyczą, ale nie oznacza że nie istnieją. Uświadamia nas jak kruche i ulotne jest życie, jak niewiele potrzeba by zostało po nas tylko wspomnienie i rozpacz bliskich.
Powieści lekkości dodaje miłość i wiara. Zarówno w Boga jak i lekarzy, los...
Czytając miałam nadzieję, ogromną nadzieje i szukałam jej absolutnie w każdym możliwym miejscu.
W umyśle, sercu, duszy. Chciałam by się udało. Autorka sprawiła, ze pokochałam bohaterów, rozśmieszała mnie, uśpiła moja czujność by po chwili sprowadzić na ziemie...
Oczywiście nie zdradzę Wam końca powieści, mogę jedynie powiedzieć, że gdybym spotkała dziś Diane Rose to bym ją udusiła za moje skołatane serce i zszargane nerwy.
Książa jest piękna, mocna i mądra, Zachwyciła mnie swoją złożonością.
Każda chwila, każdy bohater jest tu po coś. Każdy ma swoją rolę do odegrania. Ta historia łamie czytelnika, ale daje też ogrom nadziei, że nie jesteśmy jedynie piaskiem, który ulatuje...
Poza tym, że mam czytelniczego kaca to jeszcze mam ogrom wspaniałych cytatów - zarówno tych autorki jak i innych autorów. Książka jest nimi naszpikowana i uwierzcie mi są tak prawdziwe, piękne
i okrutne...
i okrutne...
Tą książę polecam każdemu jako obowiązkową. Nieważne jaki lubicie gatunek książek... przesłanie
"Carpe diem" Wami wstrząśnie, poruszy w zruszy do głębi.... zmieni Was.
Gorąco polecam
10/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu
Piękna recenzja :). Mam w planie przeczytanie książki!
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
UsuńDziekuję za cudowną recenzję :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy wpadnie w moje ręce ta książka!! Po prostu chcę ją przeczytać!! :)
OdpowiedzUsuńMuszę szybko skończy obecną książkę i będę musiała przeczytać Carpe diem.
OdpowiedzUsuńmój blog